czwartek, 27 listopada 2008

Australijska stagnacja

Ani sie nie obejrzalysmy i kolejne pare tygodni za nami...

Chcialabym moc Wam napisac ,ze strasznie duzo sie dzieje,ze pogoda piekna a my co 2 dzien na plazy...ale jest zupelnie odwrotnie...za to przytrafiaja nam sie przygody innego typu-te mniej fajne...i te zabawne...

Weekend...piatek...ladujemy w naszym ulubionym klubie Ivy w centrum miasta:)

....................sobota...ladujemy w naszym ulubionym klubie Ivy po raz kolejny;)))

O 4 rano siedzimy na przystanku i marzymy aby byc juz w domu...niestety kolejny autobus bedzie za 2 godziny...takie sa uroki mieszkania na Botany(mieszkamy tu dopiero od tygodnia ale od 4 dni kombinujemy jak zerwac umowe i sie stad wyprowadzic...)

Czekamy wiec 2 godziny bo nie pozostaje nam nic innego,zmeczenie nas dopada ale wypite hektolitry redbulla utrzymuja nas dalej przy zyciu...Na przystanku dosiada sie do nas Francuz i opowiada nam o najlepszych lokalnych imprezach-takie spontaniczne rozmowy z nieznajomymi leza tu w zwyczaju- mowimy mu ,ze jestesmy w Australii dopiero od miesiaca i ze jeszcze nie bylysmy na wielu imprezach...-na to podjezdza autobus,drzwi sie otwieraja i rozlega sie donosny glos kierowcy: Czesc dziewczyny to znowu Wy,wczoraj bylyscie wczesniej- no i wydalo sie ,ze niezle z nas imprezowiczki skoro rozpoznaja nas kierowcy autobusow-Francuz zanosi sie smiechem a my jeszcze wiekszym...

Niedziela...pol dnia przespane ale zeby nie zmarnowac calego robimy sobie wycieczke na Manly, poniewaz pogoda jest nadal barowa udajemy sie do naszego ulubionego miejsca czyli "Shore Hotel Club",tam spotykamy ekipe znajomych surferow wiec dosiadamy sie i impreza trwa ale zeby smiesznym zbiegom okolicznosci nie bylo konca po jakis 2 godzinach wpadamy prosto na...Francuza z przystanku-hahahaha dobre ...Sydney...jedyne 4 miliony ludzi...niedowiary!

Caly tydzien zlecial nam na chodzeniu do szkoly i poszukiwaniu pracy, postanowilysmy nosic CV metoda od drzwi do drzwi...-czasochlonne i meczace ale nie ma wyjscia...

Kolejny piatek ...zrobila sie pogoda wiec spedzilam caly dzien leniuchujac na basenie ,wieczorem nigdzie nie wyszlam bo w sobote od rana mialysmy kurs RSA-swistek papieru wymagany tu do pracy we wszelkich miejscach serwujacych alkohol!

Kurs zakonczony...egzamin zdany...nagle dzwoni telefon-okazuje sie,ze 1 z miejsc ,w ktorym zostawilysmy nasze cv chce nas w poniedzialek na probe obie o 16stej-radosc jest tym wieksza ,ze to praca na jachcie-restauracji plywajacym po zatoce!Mega!

Sobota wieczor...nikogo chyba nie zaskocze mowiac ,ze wyladowalysmy znowu w Ivy- impreza byla udana do momentu kiedy 30 min przed koncem Oli skradziono torebke-zlodziej byl profesjonalista bo ograniczyl sie do tylko najpotrzebniejszych i najbardziej cennych rzeczy -wybrakowana torebka znalazla sie w damskiej toalecie!Takich atrakcji absolutnie nie bylo nam trzeba...szlag by to trafil...telefonowanie do polski ,blokowanie kont ,raport na policji- moga popsuc humor kazdemu...

W niedziele zeby odreagowac spotkalysmy sie z Alice i Pedro w jazz pubie-spotkanie z nimi poprawilo nam humorki i nastawilo pozytywnie!

W poniedzialek po szkole o 16stej zjawilysmy sie na jachcie "Showboat" . Przez 2,5 godziny serwowalysmy dania i drinki-nie myslcie ,ze to takie banalne- dla mnie uniesc 3 talerze na raz to mega wyczyn wiec zeby szef nie zauwazyl braku mojego profesjonalizmu wyginalam sie w jakis dziwnych pozach podtrzymujac sobie talerz o zebro czy tez wsadzajac jedno danie w drugie do tego kolyszaca sie lajba nie ulatwiala mi sprawy-proba dobiegla konca i ku naszemu zdziwieniu manager byl tak zadowolony,ze nawet nam za probe zaplacil i powiedzial ,ze da nam znac w kolejny weekend.

Kolejne dni zimne i deszczowe minely na kursowaniu miedzy klubem Ivy a posterunkiem policji w celu obejrzenia tasmy z klubu-ale niestety bezskutecznie!

Jest kolejny piatek-dalej pada-mieszkamy dalej na Botany i chyba tu chwile zostaniemy -za 2 dni zaczyna sie tu oficjalnie lato i bedzie bardzo duzo imprez muzycznych i koncertow na ktore chcemy pojsc- naprawde jest niezle tylko pogoda i jakas praca i nic wiecej nie potrzeba!

Brak komentarzy: