wtorek, 23 grudnia 2008

Nastaly lepsze czasy;)

Az wreszcie przyszedl taki dzien kiedy wszystko sie odmienilo!
Byla sobota a my z Ola robilysmy kurs niezbedny do pracy w miejscach ,w ktorych serwowany jest alkohol- czekalysmy na wyniki egzaminu kiedy zadzwonil telefon. Nie do wiary-dzwonila pani z biura promow plywajacych po zatoce-jedno z 5 miejsc ,w ktorym zostawilysmy nasze cv zaledwie 2 dni wczesniej-zaproszono nas na probe.
W poniedzialek poszlysmy sprobowac swojego szczescia w charakterze obslugi Showboats! Praca nie byla latwa-w trakcie trwania rejsu trzeba sie wykazac niesamowita kondycja dzwigajac 3 dania rownoczesnie na rozchwianej lajbie do tego ilosc pokonywanych schodow I pieter- udalo sie –test przeszlysmy pozytywnie I nawet nam zaplacono za te pare godzin-pod koniec tygodnia zostalysmy zatrudnione!Czy moze byc cos lepszego niz praca na promach-czarterach plywajacych po zatoce w Sydney z widokiem na slynna opere I most I zatoke Darling Harbour!Malo tego czy kiedykolwiek przyszlo nam do glowy ,ze dostaniemy prace razem i jeszcze w tych samych godzinach?
Praca kelnerki na jachcie nie nalezy do najlatwiejszych ale po paru dniach bylysmy wprawione w bieganiu z taca pelna drinkow lub z 3 talerzami naraz po kolyszacym sie statku z gornego deku do kuchni polozonej 2 pietra nizej, dodatkowo w trakcie wieczornych rejsow odbywal sie szol –dziewczyny tanczyly I spiewaly –praca z prawdziwego zdarzenia . Ekipa ze statku byla wielonarodowosciowa najlepsza jaka mozna sobie wymarzyc-sami turysci-podroznicy,wiekszosc z Korei I Japonii a takze Anglii Francji I Niemiec! Wszyscy bez wzgledu na wiek I pochodzenie mielismy ten sam cel-zyc,jezdzic I byc szczesliwym!
Od dnia kiedy dostalysmy prace usmiech zagoscil na stale-nie bylo powodow do narzekan ani zadnych problemow,w szkole szlo nam dobrze,pogoda sie poprawila wiec pare razy w tygodniu uskutecznialysmy wypady na plaze,poznawalysmy coraz wiecej coraz fajniejszych ludzi,po pracy bylo z kim usiasc przy piwku I pogadac-zylysmy nareszcie !Co prawda zdazaja nam sie w pracy rozne zabawne rzeczy od poslizgow z cala sterta talerzy po wylewanie drinkow na klientow ale mysle ,ze chwila moment I dojdziemy do perfekcji!;)
Po 2 tygodniach wiedzialysmy obie ,ze odnalazlysmy takie miejsce,w ktorym mozna sie uwolnic od wszystkich problemow, w ktorym wypada wszedzie pojsc w klapkach,w ktorym ludzie nieznajomi prowadza konwersacje ,w ktorym wiek, kolor ,pochodzenie, zawod nie ma najmniejszego znaczenia-Australia to skupisko ludzi ze wszystkich zakatkow swiata ,ktorzy kochaja bezproblemowy aktywny tryb zycia,kochaja podroze I spotykanie innych ludzi, kazdy ma prawo tu zeby zyc jak chce I robic to co chce,nikt nikogo nie ocenia I nie krytykuje-w weekendy masy ludzi griluja razem na plazach, wieczorami miasto tetni zyciem ,nikt nie ugania sie za pieniadzem I nie przepracowuje a jednak mozna pozwolic sobie na wszystko,licza sie wypady towarzyskie I rodzina I choc bys sie nie wiem jak wysilil ciezko o powod do zmartwien!
A propo imprezek to zawital do Sydney moj dobry znajomy-DJ Michael Woods z Londynu ,ktory mial turne po Australii- milo bylo wpasc na jego koncert ,spotkac sie I posmiac-poki co latwiej bylo sie spotkac w Sydney niz w Londynie I Warszawie!;)Pozdrowienia Michael!;)
Jestesmy szczesliwe,szczesliwe usmiechniete I zadowolone,wolne I nieograniczone,spelniamy swoje marzenia,snujemy dalsze plany,jest nam po prostu dobrze I jeszcze na dodatek mamy siebie !

Malo tego udalo mi sie wreszcie spotkac kogos dzieki komu czas sie zatrzymal I nic sie nie liczylo,mielismy o czym rozmawiac,smieszyly nas te same rzeczy,mielismy podobne marzenia I plany,moglismy godzinami wpatrywac sie w ocean I cieszyc sie soba, spedzalismy razem kazda minute wiedzac ,ze kazda taka chwila jest na wage zlota, niestety takie jest juz zycie ,a szczegolnie tu ,ze ludzie przyjezdzaja I wyjezdzaja I chociaz chcialoby sie ich zatrzymac kazdy ma swoja wytyczona trase I musi nia podazac, nawet jesli juz nigdy sie nie spotkamy-to byly cudowne dni!Teraz jest smutno ale I tak bylo warto nawet dla paru takich chwil, niepowtarzalnych I bezpowrotnych!
Za 2 tygodnie przeprowadzka w rejony najbardziej znanej plazy-Bondi Beach!
Sa swieta-chociaz ciezko to sobie wyobrazic –ciagle wydaje mi sie ,ze to raczej lipiec czy sierpien a nie grudzien.Chodzimy w klapkach I szortach I smiesza nas wielkie przystrojone choinki .W szkole mamy przerwe na 2 tygodnie.Swiat nie bedziemy obchodzic –bo latwiej nam bedzie zniesc je zdala od domu na plazy czy w pracy poza tym moglybysmy karpia zastapic kangurem a snieg piaskiem wiec co to za swieta! W swieta bedziemy pracowac-co niezmiernie nas cieszy gdyz w drugi dzien swiat odbywa sie w zatoce najwiekszy wyscig regat na swiecie ,bedzie go obserwowac okolo miliona ludzi a my z wymarzonej pozycji gdyz nasz prom bedzie kursowal po zatoce!I znowu sie pytam czy moze byc lepiej?Moze.Bedziemy rowniez pracowac w sylwestra-jak wszystkim wiadomo Sydney slynie z najpiekniejszych fajerwerkow noworocznych na swiecie-ludzie placa ogromne pieniadze za rejsy sylwestrowe gdyz zatoka to najlepsze punkt widokowy a nam sie udalo nie dosc ,ze nam zaplaca to jeszcze bedziemy mialy wymarzona miejscowke a potem cala zaloga ma swoja impreze sylwestrowa!Nie moge sie doczekac!
NASZYM RODZINKOM- PRZEDE WSZYSTKIM MAMUSIOM ZATROSKANYM;) I TATUSIOM STESKNIONYM I WESOLYM DZIADKOM, PRZYJACIOLOM ZNAJOMYM I NIEZNAJOMYM CHCIALYBYSMY ZYCZYC CUDOWNYCH I SZCZESLIWYCH SWIAT BOZEGO NARODZENIA,SPEDZONYCH W CIEPLEJ RODZINNEJ ATMOSFERZE A W NOWYM ROKU TYLE USMIECHU I POWODOW DO RADOSCI ILE MY MAMY!
KASIA I OLA

Jesli chodzi o plany na nowy rok to powstal juz kolejny plan podrozy;)
Dzisiaj jest 24-wigilia. Ostatni dzien szkoly-zajecia mialy sie odbywac na plazy ale nie dotarlam gdyz mam potworna grype I pogody znowu nie ma;( razem z Olcia postanowilysmy sie wyspac I wypoczac ok godziny 13stej wyruszylysmy na drobne swiateczne zakupy I nagle natrafilysmy na polskie delikatesy,zakupilysmy bigos barszcz pierogi kotlety I chlebek ,po drodze zgarnelysmy jeszcze warzywa I ciasto a na koncu by tradycji stalo sie zadosc troszke alkoholu;) Niestety swieta tu beda nieco inne od tych w domu! Spedzamy je w domu ,w ktorym nie ma choinki, w ktorym poza nami nikt swiat nie obchodzi , poza tym na 18:30 mamy do pracy…
…Jest godzina 15sta a my juz po wigilii;) plakalysmy ze smiechu dzielac sie oplatkiem przy kubku barszczu I talerzu pierogow-no coz moze to nie szczyt wykwintnosci ale zawsze cos!